Documenti di Didattica
Documenti di Professioni
Documenti di Cultura
Wieczorem A sera
Mrok się gęstwi po sadzie, ziemny powiał chłód, Più fitto il buio, e il freddo che sale da terra,
Zda się, iż dal zbłąkana podchodzi do wrót... Una sperduta distanza par farsi qui accanto...
Wiatr się zsunął ze strzechy na gałęzie drzew – Calando dal tetto il vento sui rami si asserra,
Czy on we mnie tak śpiewa? Widzę poprzez E ora mi canta dentro: intravedo nel canto
śpiew, La luna che s’è levata!
Jak księżyc wschodzi nad borem!
Nove poesie di Bolesław Leśmian 377
Poprzez szyby moich okien, zapatrzonych w staw, Alle finestre il chiarore si fa illividito,
Blask upada i tli się wśród wilgotnych traw. Ma sullo stagno e sull’erba bagnata si esalta;
W dłoni mojej zerwany doumiera wrzos. Il brugo che stringo in mano è ormai appassito.
Jakże dziwno wymówić własne imię w głos Fa effetto pronunciare un nome a voce alta
Wieczorem, późnym wieczorem!... In questa sera avanzata!...
Cień mój, co we dnie kładł się na złocisty łan, L’ombra mia che oggi lunga s’indorava nel campo
Nocą pragnie zapełnić pustkę moich ścian. Ora ch’è notte empie il vuoto di queste pareti.
Do szyb, znikąd zjawione, lgną puszyste ćmy – Ai vetri pelose falene in cerca di scampo;
Staw posrebrniał i widzi inaczej niż my, E s’è inargentato lo stagno in mezzo ai canneti,
Jak księżyc wschodzi nad borem... Vedendo la luna levata…
Gdybym spotkał ciebie znowu pierwszy raz, Se ti incontrassi un’altra prima volta,
Ale w innym sadzie, w innym lesie – Ma se altro fosse il bosco,
Może by inaczej zaszumiał nam las, Altri fossero gli alberi a stormire,
Wydłużony mgłami na bezkresie... Da quelli che conosco…
Może innych kwiatów wśród zieleni bruzd Forse altrimenti le mani tremanti
Jęłyby się dłonie, dreszczem czynne – Cercherebber viole,
Może by upadły z niedomyślnych ust E udresti dalla bocca mia inesperta
Jakieś inne słowa – jakieś inne... Forse altre parole…
Może by i słońce zniewoliło nas Altro il rossore che avrebbe il tuo viso
Do spłonięcia duchem w róż kaskadzie, Fra rose rosse immerso,
Gdybym spotkał ciebie znowu pierwszy raz, Se ti incontrassi un’altra prima volta,
Ale w innym lesie, w innym sadzie... Ma in un bosco diverso...
Koń Cavallo
Koniu krzywy, koniu siwy, Cavallo, vecchio cavallo pezzato,
Ozdobiony łachem grzywy, D’uno straccio di criniera agghindato:
Kocham zawiew zmydlonych twym potem Dei finimenti tuoi sudati amo l’odore,
rzemieni E del fumante alito tuo l’erboso afrore.
I oddech, juchą parnej dymiący zieleni.
378 Anton Maria Raffo
Nie sęp oczu brwi sitowiem, Non celar l’occhio dietro il ciglio scuro,
Powiem tobie, wszystko powiem! A te tutto dirò, siine sicuro!
A gdy noc już nastanie, pozamykam dźwierze Io accosterò la porta al calar della sera,
I wspólnie odmówimy wieczorne pacierze. E noi diremo insieme la nostra preghiera.
Szewczyk Il ciabattino
W mgłach daleczeje sierp księżyca, Falce di luna in pallida caligine,
Zatkwiony ostrzem w czub komina, La punta inerpicata su un comignolo,
Latarnia się na palcach wspina Il lampione sta alto e solo sfrigola,
W mrok, gdzie już kończy się ulica. Laggiù dove la strada si fa tenebra.
Obłędny szewczyk – kuternoga Il ciaba, sì, quello sciancato misero,
Szyje, wpatrzony w zmór odmęty, Cuce, con gli occhi fisi a sue fantasime,
Buty na miarę stopy Boga, Scarpe a misura de’ piedi di Dio,
Co mu na imię - Nieobjęty! Sì, di Lui che diciam l’Inconcepibile!
Błogosławiony trud, Lavoro benedetto,
Z którego twórczej mocy Sotto il povero tetto:
Powstaje taki but Quella scarpa donata
Wśród takiej srebrnej nocy! Nella notte argentata!
Boże obłoków, Boże rosy, O Dio della rugiada e delle folgori,
Naści z mej dłoni dar obfity, Ecco dalla mia mano un dono utile,
380 Anton Maria Raffo
Abyś nie chadzał w niebie bosy Che Tu non vada scalzo sulle nuvole,
I stóp nie ranił o błękity! O non Ti faccia male con gli zoccoli!
Niech duchy, paląc gwiazd pochodnie, E tra loro lo dican pure gli angeli
Powiedzą kiedyś w chmur powodzi, Quando a sera le stelle in cielo accendono:
Że tam, gdzie na świat szewc przychodzi, Sì, al mondo esiste un calzolaio abile,
Bóg przyobuty bywa godnie! Che fa le scarpe su misura a Dio!
Błogosławiony trud, Lavoro benedetto,
Z którego twórczej mocy Sotto il povero tetto:
Powstaje taki but Quella scarpa donata
Wśród takiej srebrnej nocy! Nella notte argentata!
Dałeś mi, Boże, kęs istnienia, Tu, o Dio, che un giorno mi facesti esistere,
Co mi na całą starczy drogę – E ancora fai ch’io possa quaggiù muovermi,
Przebacz, że wpośród nędzy cienia Perdona se nella mia vita umile
Nic ci, prócz butów, dać nie mogę. Oltre alla scarpa altro io non sappia porgerTi.
W szyciu nic nie ma oprócz szycia, Il mio lavoro è qui sopra la crepida,
Więc szyjmy, póki starczy siły! E allora avanti a maneggiar la lesina!
W życiu nic nie ma oprócz życia, Nella vita è la vita che fa vivere,
Więc żyjmy aż po kres mogiły! Dunque viviam, viviam fino alla lapide!
Błogosławiony trud, Lavoro benedetto,
Z którego twórczej mocy Sotto il povero tetto:
Powstaje taki but Quella scarpa donata
Wśród takiej srebrnej nocy! Nella notte argentata!
Tajemnica Il segreto
Nikt nas nie widział - chyba te ćmy, Nessun ci aveva visti, se non forse
Co puszyścieją w przelocie. Quei moscerini vorticanti in volo,
I tak nam słodko, że tylko - my E ci era dolce sapere noi solo
Wiemy o naszej pieszczocie. Le tenerezze poc’anzi trascorse.
Młodsza twa siostra, zrywając wrzos, Cogliendo il brugo, la tua sorellina
Śledziła szept nasz daleki... Aveva còlto anche il nostro bisbiglio:
I mówiąc z nami, ucisza głos – Con noi, parlando, ha una strana vocina,
A milknąc – spuszcza powieki. O, tacendo, pudico abbassa il ciglio.
I po ogrodzie mknie wzdłuż i wszerz, Ora in giardino si aggira qua e là,
Zaprzepaszczona w swym śpiewie! Tra le aiole canticchia sommessa,
I tak nam słodko, że ona też E a noi è dolce sapere che anch’essa
Wie o tym, o czym nikt nie wie... Sappia quello che nessun altro sa…
Nove poesie di Bolesław Leśmian 381
Szczęście Felicità
Coś srebrnego dzieje się w chmur dali. Un che d’argenteo lassù tra le nuvole.
Wicher do drzwi puka, jakby przyniósł list. Bussa alla porta il tuono. Avrà una lettera?
Myśmy długo na siebie czekali. Ed eravamo stati lì aspettandoci.
Jaki ruch w niebiosach! Słyszysz burzy świst? Che sommuoversi in cielo! Senti il turbine?
Ty masz duszę gwiezdną i rozrzutną. L’anima tua è stellare e tanto prodiga.
Czy pamiętasz pośpiech pomieszanych tchnień? Ricordi quei sospiri? E quanta ansima!
Szczęście przyszło. Czemuż nam tak smutno, Felicità. E perché esser malinconici
Że przed jego blaskiem uchodzimy w cień?... Se a quel fulgore l’ombra farà seguito?
Czemuż ono w mroku szuka treści Perché cercare ancora nella tenebra,
I rozgrzesza nicość, i zatraca kres? Ed assolvere il nulla oltre il suo limite?
Jego bezmiar wszystko w sobie zmieści Fummo felici, e ora cercare è inutile,
Oprócz mego lęku, oprócz twoich łez... Oltre al tremore mio, e alle tue lacrime…